środa, 16 grudnia 2015

Gdzie diabeł nie może...



666 dzień leczenia neuroboreliozy

42 dzień bez antybiotyków

... tam pośle krętki.

666 dzień leczenia, ale od 42 dni bez antybiotyków. Zostały zioła, ilość tabletek zmalała, ale nie oszałamiająco. Jakieś 30 dziennie nadal jest w obiegu.

21 listopada zaznałam niewiarygodnej przyjemności... po 641 dniach na restrykcyjnej diecie przypomniałam sobie jak smakuje prawdziwa kawa. Efektu nie da się opisać, to trzeba przeżyć! Chociaż wątpię, że ktoś z własnej woli odstawi kawę na 600 dni, a przymusowych zabiegów nikomu nie życzę.


Czasami ciężko odnaleźć mi się na wolności, w którą wkraczam małymi krokami, ale myślę, że po czasie będę wspominać już tylko te ekscytujące momenty :) 

Na razie wszystko idzie dobrze, ciągle mam siłę i jestem w formie, wydaje się, że nic mnie nie atakuje. Czasem miewam "napady paniki" i zaczynam delikatnie mówiąc zmyślać :P ale dochodzę już do wprawy w opanowywaniu tego. Kolejna sztuka, którą jestem zmuszona ogarnąć.

Wszystkie rzeczy wokół mnie dzieją się coraz szybciej i szybciej. W połowie stycznia wyjeżdżam z kraju. Na co dzień mam mnóstwo rzeczy do załatwiania, do zapamiętania, do pilnowania i o dziwo za wszystkim nadążam. 

W nową rzeczywistość zabieram ze sobą dwudziestokilogramową walizkę i kupę nowego doświadczenia. Dobrze, że ono owszem waży dużo, ale tylko w moim ja i na lotnisku nikt nie będzie tego wszystkiego doliczał do mojego bagażu! 

Przez całe leczenie starałam się domyślić czego nauczy mnie ta choroba. Wydawało mi się, że wiem o życiu już bardzo dużo, że przeżyłam wystarczającą ilość prób żeby niewiele mogło mnie zdziwić. I miałam rację. Wiedziałam bardzo dużo. Ale od wiedzieć, do znaleźć się w samym środku nieustających zdarzeń jest bardzo daleko.

Przeżyłam ogromną ilość kłopotów związanych z ciałem, mój stan przez okres leczenia przypominał przeróżne choroby. 

Nauczyłam się funkcjonowania z bólem.

Przeżyłam ogromną ilość kłopotów związanych z psychiką + dewastację procesów poznawczych.

Teraz smutek i złość na świat spowodowana czyjąś historią choroby nie wynika u mnie tylko z empatii, ale też z tego, że sama tego doświadczyłam. Wiem jak czuje się człowiek, który nie może się posługiwać długopisem, wiem jakim problemem może być przeniesienie kubka z wrzątkiem. Wiem jak jest słyszeć słowa i ich nie rozumieć. Wiem jak jest czuć ból mimo którego mówi się "czuję się ok", bo wytłumaczenie tego w jakim jest się stanie graniczy z cudem. 

Wiem też, jak bardzo ciężko żyje się w momencie, kiedy jedyną rzeczą, której się pragnie jest rozebranie się z własnego ciała. 

I mimo tego, że całe życie nie zwracałam zbyt dużej uwagi na siebie, wiem też jak to jest potwornie za sobą tęsknić. Patrzyć przez długi czas na dawne ja jako na coś straconego, coś czego nie można odzyskać mimo usilnych starań.

Na dzień dzisiejszy mogę moje życie podzielić na trzy części. Pierwsza to życie przed chorobą. Druga to życie w maszynie losującej podczas leczenia i trzecia- życie po leczeniu.

Życie po leczeniu to zwracanie na siebie uwagi. Poświęcanie czasu swojemu zdrowiu. Obserwacja. Czujność.

Teraz prócz codzienności mam na głowie siebie. To trochę jak uczenie się życia z nowym towarzyszem. Niejednokrotnie trzeba stanąć obok i popatrzyć na wszystko z dystansem. Żeby zwyczajnie nie zwariować. 

Ja - normalny człowiek i ja - patrol ;)

15 komentarzy:

  1. Spoko,wątroba przy takiej ilości leków za jakiś czas będzie do wymiany. Wyniki badań, są bez imion i nazwisk,to mamy wierzyć na "słowo"ze to autorki bloga...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy ty to mózg sobie wymień albo zrób lobotomię bo p....dolisz

      Usuń
  2. Anonimowy weź i puknij się w głowę, że tak powiem. Ja znam autorkę bloga, poznałam ją w realu jak to się mówi. Mało tego sama byłam chora na boreliozę, mój mąż choruje na neuroboreliozę i wiem jakie mogą być wyniki, bo robimy je co miesiąc, półtorej. Gdybyś choć trochę wiedział/wiedziała na temat boreliozy to nie wypisawał bys takich bzdetów.
    Różnica jest taka, że ty jesteś co najwyżej teoretykiem, który naczytał się o szkodliwym działaniu antybiotyków i powtarza bzdety. A my jesteśmy praktykami.
    Poza tym twój durny wpis niczego nie wnosi, a na pewno nic dobrego.
    Powiem tak, ten kto ma naprawdę do czynienia z boreliozą wie, a ten kto nie, to twoim zdaniem musi wierzyć na słowo- trudno.
    Co do wątroby to mało tej wiedzy teoretycznej, bo jak wiadomo ma zdolności regeneracyjne- tak jakby co.
    Tak swoja drogą to naprawdę jak miałabym napisać to co ty to wolałabym nie pisać nic. Skąd biorą się tacy ludzie????????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tacy ludzie biorą się z rynsztoka ...
      wredni ,zawistni i leczący kompleksy na próbach pouczania innych

      Usuń
  3. Autorka bloga ma raczej chorobę psychiczną, a nie neuroboreliozę. Sam wiem, bo przez to przeszedłem. Człowiek potrafi sobie dużo wmówić. Leczyłem się u psychiatry i dopiero to mi pomogło. Gdyby rodzina mnie tam nie zaciągnęła, nie wiem co by ze mną teraz było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego wazne jest zdiagnozowanie choroby..a to zrobi dobry lekarz ,ktorych niestety jest niewielu.Trzeba było od razu do psychiatry iść...

      Usuń
    2. Dlatego wazne jest zdiagnozowanie choroby..a to zrobi dobry lekarz ,ktorych niestety jest niewielu.Trzeba było od razu do psychiatry iść...

      Usuń
  4. A teraz zyj, ciesz się , raduj, obys nigdy już nie musiała zmagac się z żadnym potworem! 100 lat szczęścia, zdrowia i miłosci! :) Roma

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj. Wlasnie natrafilam na Twoj blog. Czytajac Twoje wypowiedzi, slysze i widze siebie. Jestem chora od 2,5 roku. Po roku wszelkich objawow, kilkudziesieciu wizytach u lekarzy i niezliczonej ilosci badan, udalo mi sie zdiagnozowac/udowodnic, ze to neuroborelioza. Ja odstawilam leki po 1,5 roku i niestety po ok. 30 dniach wszystko zaczelo wracac. Testy potwierdzily borelioze. Jest mniej, ale nadal jest i niszczy mnie kazdego dnia. Zmienilam lekarza. Nas chorych na neuroborelioze jest bardzo malo. Na szczescie, bo wersja neuro jest trudniejsza do wyleczenia... Jak mozna sie z Toba skontaktowac? Jak sie teraz czujesz? Ola

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest mi niezmiernie przykro, że trafiłaś na szarlatana (bo lekarzem nazwać go nie sposób), który przez tak masakrycznie długi czas podawał ci antybiotyki z tak niskich pobudek jak chęć zarobienia na Tobie. Nawet jeśli miałaś boreliozę, a nie inną chorobę, to podawanie antybiotyków dłużej niż standardowe 2-3 tygodnie jest bardzo wyniszczające dla organizmu, przede wszystkim dla jelit i wątroby, ale również dla wszystkich pozostałych organów. Wyganiasz w ten sposób diabła Belzebubem. Zażywanie antybiotyków przez blisko dwa lata jest czystym samobójstwem i ten "lekarz" powinien dostać dożywocie za zrujnowanie Twojego zdrowia i przysporzenie Ci niewyobrażalnych cierpień.

    Bardzo długo nic nie pisałaś, ale jeśli jeszcze żyjesz, poczytaj sobie tu i dowiedz się, czym naprawdę jest borelioza. Może otworzy to też oczy innym osobom ślepo wierzącym w ukrywające się latami skrętki i chore teorie spiskowe, które mają na celu łatwy zarobek na niezmiernie cierpiących pacjentach:

    http://borelioza.vegie.pl/przewlekla.html
    http://borelioza.vegie.pl/zespol_poboreliozowy.html
    http://borelioza.vegie.pl/pubmed.html
    http://borelioza.vegie.pl/antybiotyki.html
    http://borelioza.vegie.pl/abx.html

    Mam wielką nadzieję, że przeczytanie tych linków uratuje życie i zdrowie rozsądnie myślących osób, dla których cały świat nie jest tylko jednym wielkim spiskiem...

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj, wpisów brak to domniemam, ze korzystasz z życia i nie masz czasu i jesteś zdrowa. To super. To dobrze. Pozdrawiam i życzę wesołych Świąt. Monika

    OdpowiedzUsuń
  8. Dawno nic nie napisałaś, czyli pewnie wszystko już u Ciebie okey. Fajnie byłoby się jednak dowiedzieć co u Ciebie. Czekam na kolejny wpis.

    OdpowiedzUsuń
  9. Życzę na pewno dużo zdrowia i siły w walce.
    Ze swojej strony podrzucę stronę www w linku obok. Może znajdziesz tam jakieś dodatkowe informacje, które pomogą w walce z chorobą?

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo, bardzo Cię podziwiam i życzę jeszcze więcej siły. Ja sama nie mogę uwierzyć w to, że diagnostyka borelioza jest tak mało rozpowszechniona w Polsce i tak bardzo mało się mówi o tej całej chorobie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć, natrafiłam na Twój blog jakoś w 2014 roku, kiedy byłam z chłopakiem chorym na tą chorobę. Pamiętam że przeczytałam dużo twoich wpisów, w tym ten, ostatni. Od tamtej pory, co parę lat tu zaglądam i widzę że już nic nie piszesz. Mam nadzieję że żyjesz swoim najlepszym życiem, pozdrawiam, Natalia :)

    OdpowiedzUsuń