czwartek, 18 czerwca 2015

Dzieje się



486 dzień leczenia neuroboreliozy

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz przeżyłam miesiąc w takim tempie !
Żeby zorientować się, gdzie byłam i co robiłam od ostatniego postu, musiałam zajrzeć do kalendarza…
A co najgorsze, jestem przekonana, że kalendarz powariował!


16-17 maja – Czyżynalia w Krakowie. Piątek:  od 17.30 do 1.30 koncerty. Sobota: 17.00 – 1.00 koncerty !

27-30 maja –  sesja  w Sz. zakończona powodzeniem.  30 maja podróż z Sz. do Tczewa, spotkanie ze znajomymi.
31 maja podróż do domu (500km).  

4-7 maja – pobyt na prawdziwej polskiej wsi  : ) wśród świnek , cielaków, różnorodnego ptactwa i miliona psów : )

10-16 maja – odpoczynek w moim ukochanym domu w górach.

Gdzieś pomiędzy tymi wszystkimi zdarzeniami troszkę rowerowania i ćwiczeń, parę przeczytanych książek i mnóstwo obejrzanych w języku angielskim odcinków seriali.

Główka pracuje.

Czuję się różnie… ale nigdy źle. Cytując mojego lekarza- „jest bardzo dobrze, ale nie idealnie”.

Nadal nie spędziłam ani jednego dnia w łóżku (to już czwarty miesiąc), ostatnio tylko zdarzają mi się półgodzinne drzemki w ciągu dnia, ale ustalmy - to nie grzech.
Tabletek przez chwilę połykałam trochę mniej, teraz znów połykam koło 50 dziennie, także „eksperymenty” nadal w toku.

15 maja byłam w Skoczowie na wykładzie o boreliozie prowadzonym przez Rafała Reinfussa – wiceprezesa  Stowarzyszenia Chorych na Boreliozę. Było to na pewno ciekawe doświadczenie, wyłapałam parę nowych informacji i utwierdziłam się w tym, że ze wszystkich głównych objawów boreliozy nie miałam tylko paraliżu twarzy  i bólu jąder… ;)

Po 16 miesiącach leczenia mogę powiedzieć, że moje życie zaczęło trochę przypominać życie normalnego człowieka. Jasne, że zdrowi ludzie tyle nie ćpają… nie łapią w cztery minuty takiej opalenizny jak ja… nie muszą pić herbaty (zielonej!) przy grillu… nie muszą ciągle badać krwi żeby wiedzieć, że jeszcze żyją… i wiele innych rzeczy nie muszą. A ja muszę. Nudne, ale prawdziwe i można się przyzwyczaić.

Jak tylko będę miała chwilę to wrzucę parę smakowitych przepisów dla osób, którym nabiał i niewielka ilość owoców nie robią krzywdy – ja mam je w swojej diecie. Ale najpierw… muszę się obronić! A obrona pracy magisterskiej już tuż tuż.  

23 czerwca!

1 komentarz:

  1. Powiem szczerze, że jestem pod ogromnym wrażeniem siły, jaką w sobie masz. Walka z tą chorobą jest naprawdę ciężka, więc bardzo Cie podziwiam!

    OdpowiedzUsuń