środa, 1 kwietnia 2015

Czary mary



408 dzień leczenia neuroboreliozy

Czary mary, hokus pokus zmiana w RM głowy była i jej nie ma. Tadam.
To zdjęcie pokazuje moje „SM” i to jak zmiany, które miały nie zniknąć, znikają.



 Co do tego, że jest lepiej nie ma wątpliwości.

Dodatkowo mój stan jest nadal stabilny (to już 1,5 miesiąca- rekord). 

Systematyczne ćwiczenia pozwoliły wrócić do dobrej formy, czwarte piętro nie stanowi już żadnej przeszkody. 

Mam też za sobą prawie 30km wycieczkę na rowerze i pięciogodzinne kładzenie paneli na 18m2, a po weekendzie w Sz. miałam zwykły – silny poniedziałek!

Pisanie pracy magisterskiej już bliżej niż dalej końca.

Przez ostatnie dni miałam tyle zajęć, że ani chwili nie odpoczywałam… a jeszcze niedawno  tylko odpoczywałam.

Czasem się waham. Nie mam pewności, czy na pewno dobrze się czuję. Ale wcześniej nie było miejsca na wahanie. Po prostu mnie zmiatało.
Teraz, gdy brakuje mi pewności,  mówię sobie „spróbuj zrobić, co masz do zrobienia, jak się nie uda to nie szkodzi” i jak na razie się udaje.

Jakby jeszcze te bóle szczęki, głowy i oczu sobie poszły…
No, ale dobrze, nie wszystko naraz.

PS
TO NIE JEST PRIMA APRILIS !!!

 

2 komentarze: