379 dzień leczenia neuroboreliozy.
Komentarze i maile. Dwie rzeczy dzięki, którym blog działa nie tylko w jedną stronę : )
Cieszę się, że dużo osób trafia na mój blog, a tym bardziej cieszę
się, gdy mogę jakoś pomóc. Wiele maili dotyczy informacji związanych z
diagnostyką boreliozy, z jej objawami i ze świetnym stanem wiedzy polskiej
medycyny… Ale zdarzają się też maile związane z bardziej życiową stroną
zmagania z chorobą. To miłe spożytkować jakoś doświadczenie, którego wprawdzie
nie zdobyło się z własnej woli, ale na pewno wiele wnosi do codziennego życia.
Niezwykle przyjemne uczucie towarzyszy też czytaniu komentarzy
: ) Niby wiem ze szczegółowych statystyk do których mam dostęp, że poszczególne
posty są na bieżąco czytane, jednak zobaczyć dowód istnienia żywej osoby „z
drugiej strony komputera” w postaci paru słów to coś, co wywołuje znacznie więcej
pozytywnych emocji niż bezuczuciowe cyferki: )
Nie mogłabym też ominąć kwestii słów otuchy, które pojawiają
się zarówno w mailach jak i komentarzach : ) każde „życzę dużo sił”, „dasz radę”,
„oby koniec był za rogiem” wywołuje uśmiech od ucha do ucha, a każde „trzymam
kciuki” czy „powodzenia” w czasie sesji nakręcało mnie jak boksera przed
wejściem na ring, haha. Dziękuję : )
Wprawdzie nie wszyscy się podpisują, więc nie umiem ocenić
ile osób „jest ze mną” na bieżąco, ale bardzo się cieszę, że jesteście!
A co u mnie?
Śniła mi się Mamba! Malinowa!
I to nie po raz pierwszy … : ( i czuję, że nie ostatni.
To taki nowy wymiar koszmarów : D ale nie narzekam. Znacznie
bardziej wolę takie nocne zmory, niż te które bardzo często miewałam przed leczeniem.
Najbardziej podoba mi się w mambowych snach to, że w momencie gdy znajdzie się
ona w mojej buzi przypominam sobie, że jestem na diecie :o i ta konsternacja…
pożuć i połknąć, bo przecież nikt nie widział? Czy wypluć?
Zawsze wypluwam : ( ale skoro to nieszkodliwy sen…
Chyba będę musiała potrenować jedzenie pyszności w ten oto bezpieczny sposób.
Praca nad formą jest w toku. Ćwiczę kilka razy w tygodniu i
widzę postępy.
A zryty beret mimo, że bardzo utrudnia mi składanie w
logiczną całość moich myśli, pozwala na oglądanie filmów i czytanie książek. To
taka wielka ulga…
No ale, że co? Mój wpis wcięło? No nic pozdrawiam czy tak czy siak a płyta prawie w drodze:) Gratulacje z powodu zaliczonej sesji.Pozdrowienia. Monika
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńNa płytę cierpliwie czekam :)
Nie wiem czy jest szansa na spotkanie w poczekalni, bo ja wyjątkowo jestem umówiona w czwartek, a nie wtorek.
Pozdrawiam :)