poniedziałek, 22 grudnia 2014

Idą święta



307 dzień leczenia neuroboreliozy.

Święta.
Zeszłoroczne święta spędziłam z SM i sterydami. Pamiętam, że wprowadziłam wtedy do mojego słownika nowe słowo – nienawidzę. Była to całkowita nowość, dlatego że nigdy nie miałam w zwyczaju narzekać, a tymczasem, śladami smerfa marudy na większość pytań  lub próśb odpowiadałam, że czegoś nienawidzę. „Pojedziesz ze mną po choinkę? Nienawidzę choinek. Trzeba ozdobić pierniki! Nienawidzę pierników. Posprzątasz? Nienawidzę porządku.” i tak można wymieniać i wymieniać, co i rusz czegoś nienawidziłam aż w końcu okres przedświąteczny zatytułowałam  „Sterydy. Świąt nie będzie”.

Od 20 grudnia 2013 roku prowadzę mały zeszycik z moimi dolegliwościami, zapisuję w nim jak się w danym czasie czuję i co tam nowego choroba wymyśla. Oto dowód na zeszłoroczny stan przedświąteczny:

W tym roku święta spędzę z B. Niestety od równo tygodnia czuję się trochę gorzej. Po trzech tygodniach wypełnionych bezgraniczną siłą i motywacją do każdego rodzaju zadań, przyszedł słabszy okres, ale i tak nie jest tragicznie. Przygotowania do świąt wyglądają tak, że albo jestem naładowana energią i sprzątam bez ustanku trzy godziny, albo tylko obserwuję, co w zastraszającym tempie dzieje się wokół mnie. Bywa też tak, że robię ciasteczka, nie mogę się doczekać kolejnej porcji, która jest już w piecu, aż tu nagle… ciach. Chwila dla mnie. Może być z głową na blacie, obok wykrajanych ciasteczek, w zasadzie gdziekolwiek, byle dało się poleżeć, a raczej przeleżeć napływ zła. Nie mija parę minut, a ja już  jestem w pełnej gotowości do przygotowania kolejnej porcji pyszności. I weź to człowieku ogarnij! Jak się czujesz? Dobrze. Źle. Dobrze. Jaki dziś masz dzień? Dobry-zły-dobry-zły : )

Pocieszającym faktem jest to, że przeczytałam ostatnio dwie książki. Jedna miała 600 stron! A co najlepsze… wiem o czym była : )    

Wieczorem ostatnia w tym roku wizyta u lekarza. Zobaczymy, co przyniesie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz