307 dzień leczenia neuroboreliozy.
Święta.
Zeszłoroczne święta spędziłam z
SM i sterydami. Pamiętam, że wprowadziłam wtedy do mojego słownika nowe słowo –
nienawidzę. Była to całkowita nowość, dlatego że nigdy nie miałam w zwyczaju
narzekać, a tymczasem, śladami smerfa marudy na większość pytań lub próśb odpowiadałam, że czegoś nienawidzę. „Pojedziesz
ze mną po choinkę? Nienawidzę choinek. Trzeba ozdobić pierniki! Nienawidzę
pierników. Posprzątasz? Nienawidzę porządku.” i tak można wymieniać i
wymieniać, co i rusz czegoś nienawidziłam aż w końcu okres przedświąteczny
zatytułowałam „Sterydy. Świąt nie będzie”.
Od 20 grudnia 2013 roku prowadzę
mały zeszycik z moimi dolegliwościami, zapisuję w nim jak się w danym czasie
czuję i co tam nowego choroba wymyśla. Oto dowód na zeszłoroczny stan
przedświąteczny:
W tym roku święta spędzę z B. Niestety od równo tygodnia czuję się trochę
gorzej. Po trzech tygodniach wypełnionych bezgraniczną siłą i motywacją do
każdego rodzaju zadań, przyszedł słabszy okres, ale i tak nie jest tragicznie.
Przygotowania do świąt wyglądają tak, że albo jestem naładowana energią i
sprzątam bez ustanku trzy godziny, albo tylko obserwuję, co w zastraszającym
tempie dzieje się wokół mnie. Bywa też tak, że robię ciasteczka, nie mogę się
doczekać kolejnej porcji, która jest już w piecu, aż tu nagle… ciach. Chwila
dla mnie. Może być z głową na blacie, obok wykrajanych ciasteczek, w zasadzie gdziekolwiek,
byle dało się poleżeć, a raczej przeleżeć napływ zła. Nie mija parę minut, a ja
już jestem w pełnej gotowości do
przygotowania kolejnej porcji pyszności. I weź to człowieku ogarnij! Jak się
czujesz? Dobrze. Źle. Dobrze. Jaki dziś masz dzień? Dobry-zły-dobry-zły : )
Pocieszającym faktem jest to, że
przeczytałam ostatnio dwie książki. Jedna miała 600 stron! A co najlepsze… wiem
o czym była : )
Wieczorem ostatnia w tym roku
wizyta u lekarza. Zobaczymy, co przyniesie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz