Ważnym
momentem był lipiec, kiedy to doceniłam wroga, bo dowiedziałam się, że może
odebrać mi praktycznie wszystko i wrzesień, kiedy oprócz odzyskania sił,
obejrzałam film: „Under our skin”, który pozwolił mi docenić siebie. Wcześniej
słyszałam tylko jak ludzie mówią, że jestem dzielna, że mam niesamowitą siłę,
jednak ja tego nie czułam, wydawało mi się, że robię to, co trzeba i nic poza
tym. Że moje życie to klęska, że stoję w miejscu, nie mogę się rozwijać jak
inni, że przechodzę jakąś cholernie niesprawiedliwą kwarantannę i że to wstyd,
że nic na co dzień nie robię. Jednak po obejrzeniu filmu dotarło do mnie wiele
rzeczy. Zobaczyłam, jak ludzie cierpią, co przechodzą, jak życie jest dla nich
niesprawiedliwe i wtedy dopiero uświadomiłam sobie, że to film także o mnie,
dotarło do mnie, co przeszłam, ile byłam w stanie ukryć dla dobra otoczenia,
jak straszliwe rzeczy działy się z moim ciałem, nie mogłam w to uwierzyć, że to
tak wygląda, bo ja naprawdę robiłam to wszystko i dawałam radę będąc
przekonana, że wykonuję minimum.
Film także
pozwolił mi spojrzeć inaczej na moje dolegliwości. Ja miałam skłonność do
umniejszania ich, mówiłam: „ałaaa boli mnie ręka”, a nie: „kurwa, ratunku,
zaraz urwie mi rękę”. Wydawało mi się, że większość tych rzeczy mi się wydaje,
nadal nie wierzyłam, że niektóre z tych rzeczy są spowodowane chorobą,
potrafiłam rano wstać i powiedzieć: „łamie mnie w kręgosłupie, chyba źle
spałam”, albo że złą mam poduszkę. Ciężko jest dopuścić do siebie myśl, że tak
wiele rzeczy psuło się już przez wiele lat, że człowiek żył z tak wieloma
problemami i wcześniej musiał je zgonić na ciężki trening, na złą noc, na
niskie ciśnienie atmosferyczne, a teraz nic nie musi wymyślać. To po prostu
borelioza.
Czujesz się
oszukany. Oszukany przez swoje ciało do tego stopnia, że sam musiałeś oszukiwać
otoczenie. A to uczucie oszukania wywołuje wielkie poczucie winy. Nie powinnam
mówić, że byłam oszukiwana, bo mój organizm, moje ciało toczyło wtedy walkę.
Walkę na śmierć i życie.
Walkę na śmierć i życie.
Witam,
OdpowiedzUsuńTrzymaj się dziewczyno! Wiem jak straszną chorobą jest borelioza, bo doświadczył jej mój 4-letni synek. Choć objawy byłby inne niż u ciebie, to wyglądało to podobnie - totalna bezsilność przy totalnej niewiedzy i ignorancji lekarzy. Na szczęście trafiliśmy na takich co :po 1-sze zdiagnozowali, a po 2 zaczęli właściwie leczyć. Ale zanim włączono leczenie, mojemu młodemu dochodziły objawy, kolejne co 2-3 dni. chyba przez to, że to taki młody organizm, choroba postępowała natychmiastowo, wyłączając kolejne organy i funkcje. Teraz jestesmy po leczeniu, z wynikami dobrymi, czekamy co przyniesie nam przyszłość. Mamy być dobrej myśli :) Ty tez bądź dobrej myśli i uwierz, że odzyskasz dawną siebie. :)
Skala tej choroby jest niewyobrażalna, jak wiele ludzi, bez względu na wiek doświadcza przez nią tylu strasznych rzeczy. I co przeżywają rodziny…
OdpowiedzUsuńKażdy przypadek osoby, która jest po leczeniu i ma się dobrze nie tylko daje nadzieję, ale też zastrzyk pozytywnych emocji, wywołuje szczery uśmiech : ) także dziękuję bardzo za ten komentarz. Również się trzymajcie, mam nadzieję, że młody wyrośnie na zdrowego i silnego faceta ;)